Tanzania ( Afryka )
Szczegóły Tripu
- Kraj: Tanzania
- Zakwaterowanie: hotele 3/4 , guesthousey, namiot
- Transport: publiczny, auto wypożyczone, samolot
- Preferencje: natura * , relaks *
- Intensywność: niska * , bardzo niska *
- Czas trwania: 18 dni
- Budżet: około 10000 zł (w tym bilet lotniczy 3500 zł )
- Termin: listopad 2014
Plan podróży
- Dzień 1 - 3 Dar Es Salaam
- Dzień 3 - 11 Arusha
- Dzień 4 Arusha National Park
- Dzień 5 Wioska Masajów
- Dzień 6 Kilimanjaro
- Dzień 8 Lake Manyara National Park
- Dzień 9 Ngorongoro
- Dzień 10 Tarangire National Park
- Dzień 11 - 18 Paje, Zanzibar
Przed podróżą
Na początku chcę zaznaczyć że budżet jaki wydaliśmy może być sporo mniejszy- nasza podróż rozpoczęła się tuż przed świętami a skończyła na początku stycznia, co za tym idzie wybraliśmy najdroższy możliwy termin (ale nie było innego wyjścia).
Przed podróżą nie trzeba załatwiać wizy bo dostaje się ją na lotnisku ale trzeba się zaszczepić na żółtą febrę- bez tego nie wpuszczą do Tanzanii albo wpuszczą po zaszczepieniu na lotnisku (lepiej jednak unikać szczepienia w tamtych warunkach)
Poza tym byliśmy już wcześniej szczepieni na wszystko inne przed wyjazdem do Indii.
Jak zawsze mieliśmy ze sobą malaron, tak na wszelki wypadek żeby się dawką uderzeniową podleczyć w razie potrzeby ale będąc przeciwnikami profilaktycznego zażywania jak zwykle poradziliśmy sobie bez niego.
Przed wyjazdem trzeba kupić też bilet lotniczy na loty wewnętrzne pomiędzy Dar Es salam, Arushą i Zaznibarem oraz w gorących okresach zarezerwować hotele. Można też zaczynając tak jak my- od safari- polecieć omijając Dar es Salaam prosto do Arushy (lotnisko Kilimanjaro- 1 godzina drogi, lub lotnisko w Nairobi 1,5h) z jedną lub dwiema przesiadkami i wrócić z Zanzibaru- są takie loty m.in od KLM i Kenya Airways- dzisiaj tak bym zrobił.
Stanowczo polecam Korona House jako miejsce noclegu w Arushy i kupowanie safari i innych tripów od Amaniego, który jest tam managerem i organizatorem wszelkich wypraw (więcej szczegółów w dalszej części tekstu).
Dar Es Salaam (dzień 1 - 3)
Nocleg
Hotel przyzwoicie zlokalizowany. Bardzo proste pokoje ale w miarę czysto. Śniadanie wliczone w cenę chociaż nie było to nic wyjątkowego. Sympatyczna obsługa.
Taxi z lotniska wytargowaliśmy za 25 dolarów.
W okolicy
Ogólnie uważam że można sobie Dar Es Salam odpuścić. Miasto nie ma nic do zaoferowania. My po kilku godzinach chodzenia po mieście wpadliśmy w pułapkę kieszonkowców. Na szczęście pułapkę nie udaną, ale od tego momentu już nam się całkiem to miasto przestało podobać :)
Pojechaliśmy więc na obrzeża taxówką do 'Vilage museum', w którym można pooglądać wszystkie wiejskie chaty Tanzanii i okolic. I to był jedyny ciekawy punkt programu. W centrum Dar jest jeszcze muzeum narodowe, ale było zamknięte więc opinii nie mamy.
Uważam że znacznie rozsądniej jest po wieczornym przylocie do Dar od razu rano lecieć dalej albo ominąć całkowicie Dar lecąc prosto do Arushy (lotnisko w Nairobi lub Kilimanjaro).
Transport do następnego miejsca
Z samego rana samolotem linii Precision Air z lotniska w Dar do Arushy. Tam byliśmy odebrani przez ludzi z naszego guesthosue'u.
Arusha (dzień 3 - 11)
Nocleg
Lepiej trafić nie mogliśmy. Korona guesthose to mały ale klimatyczny hotelik na obrzeżach Arushy. W bezchmurne dni z tarasu widać szczyt Kilimanjaro.
Manager Amani jest świetnym facetem, który dobrze wie jak powinno się prowadzić taki biznes. Do pomocy ma dwóch chłopaków- jeden z nich to Joseph- cichy, spokojny, uczynny- dba o każdego tak aby czuł się jak w domu i naprawdę tak można się poczuć ;)
W okolicy oraz w Arushy nie bardzo jest co robić bo to tylko baza wypadowa na wszelkiego rodzaju safari i treking na Kilimanjaro. Na przeciwko jest pub w którym można się napić piwka z lokalsami.
Małym minusem położenia Korony jest to że jest się zdanym na jedzenie u nich- jest ono baaardzo dobre ale menu jest ograniczone a w okolicy innych knajp nie ma. Nie mniej jednak jednodniowa wizyta w centrum Arushy utwierdziła mnie w przekonaniu że wybór lokalizacji pod miastem był bardzo słuszny bo dzięki temu można się wyciszyć i odpocząć co w Arushy było by raczej nie możliwe. Jeden dzień w Arushu całkowicie wystarczy- można do niej dojechać Dala Dala za ok 1pln w 15/20 min.
Amani poza wynajęciem pokoju organizuje też safari i trekingi na Kilimanjaro. Naprawdę nie ma sensu tego szukać w biurach w Arushy bo kupuje się kota w worku a Amaniemu zależy żeby jego goście byli zadowoleni i go polecali. Ceny są takie jak wszędzie a jakość super. My byliśmy bardzo zadowoleni. W dalszej części tekstu będzie informacja jak się z Amanim skontaktować.
Obok Korony House jest Villa Korona- droższa i podobno o wyższym standardzie też obsługiwana przez Amaniego, ale tam nie byliśmy- można sprawdzić na stronie.
Można bukować przez booking.com ale my to zrobiliśmy bezpośrednio kontaktując się z Amanim poprzez mail.
W okolicy
Safari, safari i jeszcze raz safari ;) no bo przecież po to się tam jedzie...
Jeden dzień spędziliśmy w Arushy ale nie ma tam nic co można by z czystym sumieniem polecić. No może poza knajpą w której spotykają się wszyscy turyści i mozna zjeść dobrego burgera ;)
A poza tym czekając na resztę ekipy zorganizowaliśmy sobie trzy jednodniowe wypady...
Arusha National Park (dzień 4)
W okolicy
Całodniowe safari do Arusha National Park.
Dużo zebr, żyraf i guźców. Pływanie kajakami po jeziorze w którym taplają się hipopotamy :) Jednak cena za tą atrakcję była duża w porównaniu do 3 dniowego safari bo kosztowało nas to ok 200 dolarów od osoby (w tym lunch i woda). Cena tak duża dlatego że jechaliśmy w trójkę a samochód był 5cio osobowy. W takiej sytuacji koszty dla nich są prawie takie same bez względu na to czy jadą 3 osoby czy 5, bo największym kosztem jest opłata za wjazd samochodu do parku.
Wioska Masajów (dzień 5)
W okolicy
Super jednodniowy wypad do prawdziwej (a nie robionej pod turystów) wioski masajów. Po 2 godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce gdzie czekał na nas Samuel- masaj przewodnik, dobrze mówiący po angielsku.
Samuel zabrał nas na przechadzkę po okolicy, zaprowadził nas do jaskini w której są rysunku sprzed kilkuset albo kilku tysięcy lat ;) a następnie zaprowadził nas do wioski gdzie mogliśmy zobaczyć jak żyją tam ludzie.
Oczywiście były tańce i był handel :)
Samuel o wszystkim cały czas opowiadał i pokazywał różne rzeczy.
Warto tam pojechać bo widać że turyści zaglądają tam rzadko.
Koszt tego dnia to ok 100$/os ze wszystkim (niestety Tanzania nie jest tania :/ )
Kilimanjaro (dzień 6)
W okolicy
Kolejny jednodniowy wypad tym razem pod Kilimanjaro. Po 2 godzinach jazdy dotarliśmy do miasteczka z którego zaczynają się trekingi na Kilimanjaro.
Najpierw udaliśmy się do wioski Chaga People- to plemię które ukrywając sie przed masajami wykopało dziesiątki jaskiń pod ziemią u podnóży Kilimanjaro, w których mieszkali podczas długich ataków masajów.
Przewodnik bardzo to ciekawie opowiada a ponieważ jednocześnie chodzi się po tych jaskiniach można sobie łatwo wyobrazić wszystko o czym mówi.
Po wiosce Chaga przewodnik zaprowadził nas pod bardzo fajny wodospad- woda jednak jak dla nas była za zimna ale miejsce na lunch wyśmienite.
Na koniec pojechaliśmy pod jedną z bram gdzie zaczyna się Park Kilimanjaro i gdzie zaczynają się trekingi- zawsze można powiedzieć że się było na Kilimanjaro ;)
Dla zainteresowanych taki treking trwa od 5 do 8 dni a koszt jest uzależniony od wieku czynników, ale najważniejszym jest liczba osób w grupie. Amani może taką wyprawę dla Was zorganizować :) osoby zdrowe o normalnej kondycji powinny sobie poradzić bez problemu. Jeśli potrzebujesz więcej info na ten temat zapraszam na podstronę o wyprawach do Tanzanii http://takemytrip.pl/wakacje-w-tanzanii
Koszt tego dnia to był ok 140$/os (cena zawiera wszystko łącznie z jedzeniem i wodą)
Lake Manyara National Park (dzień 8)
Nocleg
W namiotach na polu namiotowym na górze krateru Ngorongoro- super! No może poza kibelkiem i prysznicem ale i tak super ;) w nocy na przykład o namioty ocierały się bawoły :)
W okolicy
Oto pierwszy dzień z naszego trzydniowego safari. Zaczęliśmy wcześnie rano. Po dojechaniu do Lake Manyara od razu z lasu wyszło ogromne stado słoni. Później zobaczyliśmy lamparta, którego podobno trudno zobaczyć więc mieliśmy szczęście. Fakt że wylegiwał się daleko na drzewie ale był :) Później dużo otwartej przestrzeni i zebry, żyrafy dużo małp różnego rodzaju. Piękny dzień ! jak każdy w Tanzanii :)
Na safari pojechaliśmy w 5 osób i za 3 dni kosztowało nas to 530$ od osoby- to dobra cena. Wszędzie na forach piszą że napiwki dla załogi są obowiązkowe bo oni nie dostają wynagrodzenia i że to podbija cenę, ale Amani nam powiedział że to bzdura. Oczywiście ponieważ byliśmy zadowoleni napiwki daliśmy ale nie jest to obowiązek jak wszędzie piszą (my daliśmy przewodnikowi 100$ i kucharzowi 40$)
Wyprosiliśmy Amaniego o samochód 7 osobowy (bo są mniejsze na 5 osób i większe na 7) i to był bardzo dobry pomysł bo poza nami, jadą nasze bagaże, namioty, woda i jedzenie na 3 dni- i naprawdę my w 5 osób w tym większym to było optymalne rozwiązanie. Nie wyobrażam sobie spędzić 3 dni w tym mniejszym bo często z samochodu się nie wysiada ze względu na bezpieczeństwo :)
Na safari nie trzeba spać w namiotach. Dostępne są też tzw. lodże mniej lub bardziej luksusowe. Te mniej luksusowe nie są dużo droższe od namiotów ale my wybraliśmy namioty żeby być jeszcze bliżej natury i poczuć trochę adrenaliny i prawdziwej przygody ;)
Jeśli jesteście zainteresowani safari w Tanzani a nie bardzo wiecie jak je zorganizować, zapraszam tutaj http://takemytrip.pl/wakacje-w-tanzanii. Chętnie pomożemy.
Ngorongoro (dzień 9)
Nocleg
Nocleg w parku Tarangire na jednym z pól namiotowych.
Dojechaliśmy tam wieczorem i przy wjeździe do parku przewodnik dowiedział się że na jednym polu jest bardzo dużo ludzi a na dwóch pozostałych nikogo więc wybraliśmy jedno z tych dwóch.
Pola namiotowe są w miejscach, które wyznaczają strażnicy parków jako bezpieczne ale nie są one w żaden sposób ogrodzone. Na każdym polu są strażnicy z bronią w razie jak by jakiś zwierzak zechciał sprawdzić co tam się dzieje u ludzi :)
Wybór pustego pola był strzałem w dziesiątkę. Spokój, cisza i odgłosy dżungli. Jak szedłem spać do namiotu i poświeciłem latarką dookoła to ilość oczu, która nas obserwowała dała do myślenia... ;)
W nocy natomiast było słychać dziwne odgłosy 'paszczą'- byłem przekonany że to jakaś hiena niedaleko od namiotów, ale przewodnik rano uświadomił nas że to były lwy :) na szczęście kilka kilometrów od nas... super ! :)
W okolicy
Krater Ngorongoro robi wrażenie. Wcześnie rano po śniadaniu zjechaliśmy w dół i tam się zaczęło. Lwy, nosorożce, bawoły, strusie, zebry i wszystkie inne których oczekiwaliśmy (brak żyraf i słoni). Ponieważ była pora deszczowa i jedzenia wszystkie okazy mają wtedy pod dostatkiem to czasami trzeba było poczekać aż rozleniwione lwy sie pokażą :) ale sie udało- trzeba być cierpliwym.
Dużo zależy od przewodnika- nasz spisywał się naprawdę super. Widzieliśmy nawet dwa polowania lwic na małe 'przekąski' stety/niestety - cóż, natura...
Tarangire National Park (dzień 10)
Nocleg
Wieczorem wróciliśmy do Korona House i tam pełni wrażeń przenocowaliśmy aby wczesnie rano ruszyć na Zanzibar.
Podczas trwania safari nasze główne bagaże czekały na nas bezpiecznie w Korona House.
W okolicy
Kolejny super park- bardzo dużo słoni, trochę żyraf, strusie i kolejne lwy (jedzące 'coś' 2 metry od naszego samochodu)... wieczorem powrót do Aruszy.
Od kilku osób słyszeliśmy że te 3 parki wystarczą i że do Serengeti nie ma potrzeby jechać. Oczywiście jak sie ma więcej czasu i kasy to warto ale samo Serengeti jest tak duże że potrzeba na nie przynajmniej dwóch dni. My widzieliśmy wszystko co trzeba zobaczyć więc nie żałowaliśmy Serengeti. Może kiedyś wrócimy na treking na Kilimanjaro i wtedy pojedziemy na dwa dni właśnie do Serengeti. Najlepiej tam jechać jak są migracje zwierząt- czyli jak sie zmieniają pory z deszczowej na suchą i odwrotnie.
Transport do następnego miejsca
Po wszystkich możliwych safari, samolotem Precision Air z lotniska Kilimanjaro (godzina drogi od Arusha) na Zanzibar a dokładnie do Paje (taxi z lotniska do Paje kosztowała ok 60pln i jechała niecałą godzinę).
Paje, Zanzibar (dzień 11 - 18)
Nocleg
Po dojechaniu na miejsce okazało się że mimo rezerwacji w lipcu przez booking.com i potwierdzaniu jej 3 krotnie nie ma dla nas pokoi, które zarezerwowaliśmy. Dawali nam inną opcję ale z różnych powodów była nie do przyjęcia. Właściciel się zreflektował i załatwił nam pokoje dalej od centrum ale w fajnych bungalowach tuż przy plaży dopłacając ze swojej kieszeni sporą różnicę. Wydaje mi sie że przestraszył się booking.com :) Niemniej jednak miejsce wydawało sie bardzo sympatyczne z fajną restauracją i w samym centrum wioski 300m od plaży.
Z naszego 'nowego' hotelu do centrum Paje plażą szło się ok 20min.
Nowy hotel czasy świetności miał za sobą jednak mimo to miał wspaniały klimat i było tam naprawdę pięknie. Cena jednak była wygórowana bo o ile dobrze pamiętam dwukrotnie przewyższała tą którą mieliśmy zapłacić w Savanna and Ocean. Hotel położony jest w pięknej południowej części Paje- spokój i cisza, na plaży piaseczek jak mąka i mało osób dookoła :) Śniadania bardzo dobre, posiłki w restauracji też ok ale bez rewelacji- warto poszukać gdzie indziej. Ceny posiłków wszędzie bardzo zbliżone bez względu na standard hotelu (bo knajpy w zasadzie tylko przyhotelowe)
W okolicy
Paje to raj dla Kitę surferów. Jest mnóstwo szkółek i idealne warunki do nauki.
Odpływy i przypływy dwa razy dziennie.
Jeden dzień koniecznie poświęcić na wizytę w Stone Town- warto pokręcić się po starówce a skończyć po zmroku na targu z jedzeniem- popróbować rożne miejscowe specjały składające się głownie z owoców morza- Taxi bus dla 5 osób z Paje do Stone Town i z powrotem (z czekaniem kilka godzin) kosztował 70$.
Poza tym na wyspie wszędzie oferują to samo:
-wyprawa łodzią po okolicznych wyspach (miałem lepsze tego typu doświadczenia w innych miejscach na ziemi)- koszt ok 35$ za cały dzień w tym oczywiście lunch
-pływanie z dzikimi delfinami- inaczej to sobie wyobrażaliśmy :/ - wyglądało to tak że ze 20 łodzi pływało w kupie i wypatrywalo żerujących delfinów. Jak ktoś zauważył biedaka wyskakującego z wody blisko łodzi to wszyscy na raz wskakiwali do wody a delfiny zwiewały :) podobno jak jest mniej ludzi to lepiej to wygląda- ja bym tego nie powtórzył... calość trwa godzinę, zaczyna się wcześnie rano i kosztuje ok 20$/os.
- obiad w restauracji The Rock- pięknie położona knajpa, jedzenie dobre (50% droższe niż wszędzie indziej) ale obsługa beznadziejna. Wiedzą że i tak codziennie maja tłum bo knajpa popularna więc im nie zależy. Trzeba poprosić w hotelu o dokonanie rezerwacji kilka dni wczesniej.
- wypad jednodniowy do plantacji przypraw- nic na ten temat nie wiem bo nie byliśmy
- wypad podczas odpływu katamaranem na rafę koralową- czas ok 3 godzin, koszt 12$/os- i to mimo ze takie niepozorne dało nam najwięcej frajdy. Musa (przewodnik), wyciągał spod kamieni rożne 'owoce morza' a takiej ilości kolorowych rozgwiazd to nie widziałem nawet na filmach rysunkowych ;)
My wszystkie te atrakcje kupiliśmy od beachboya. Ale nie od jednego z tych cwaniaków, których tam wielu po plaży się kręci tylko od młodego, nienachalnego, miłego chłopaka, którego siostra miała sklep na plaży obok naszego hotelu. Było u niego taniej niż wszędzie a mieliśmy dokładnie to samo co inni :) można go znaleźć na południu plaży Paje w sklepie 'Mama Africa' obok hotelu Hakuna Majiwe Lodge- to sklep jego siostry- chłopak nazywa się Musa.
P.S. dotyczy zdjęcia z rozgwiazdami- dzisiaj już wiem że nie wolno wyciągać ich z wody i bardzo mi przykro że tak się stało. Zaufaliśmy przewodnikowi który twierdził że dla nich to żaden problem. Jest jednak inaczej więc jeśli Wam przyszłoby do głowy to robić, to wiedzcie że dla nich to nic dobrego. Zdjęcie mógłbym usunąć ale postanowiłem zostawić aby móc dodać tą informację.
Transport do następnego miejsca
My wylatywaliśmy z Dar es Salam. Z Zanzibaru do Dar odpływają promy- ostatni o 16.00. Bilet warto wykupić wcześniej podczas wizyty w Stone Town aby mieć pewniaka. Po dopłynięciu do portu w Dar wzięliśmy taxówkę, poprosiliśmy żeby zawiózł nas na 3 godziny do jakieś knajpy na przeczekanie a później wrócił po nas i zawiózł na lotnisko. Kosztowało to 50 $ za busa dla 5 osob z bagażami. Trzeba jednak uważać bo podobno takie taxowki potrafią wywieść w ciemną ulice i okraść ze wszystkiego co drogocenne mamy- czytałem taką historie na jakimś blogu po powrocie.
_______
Powrót nocnym lotem do rzeczywistości...
Podsumowanie
Wyjazd super. Tak jak wcześniej pisałem- można odpuścić Dar Es Salam.
Poza tym z niczego bym nie zrezygnował- jedynie postarał sie obniżyć koszt safari w Arusha Nat Park.
Stanowczo polecam Korona House i kupowanie safari i innych tripów od Amaniego.
Rzadko planujemy powroty w to samo miejsce ale o powrocie do Tanzani myślimy poważnie- treking na Kilimanjaro, 4 lub 5 dni w Serengeti i wypoczynek na Zanzibarze- i na pewno nie będę szukał niczego innego- mamy już tam swoją bazę :)
Na Zanzibarze też śmiało można polecić Paje jako miejsce spoczynku- dużo czytałem przed wyjazdem opinii i śmiało mogę powiedzieć że dokonaliśmy dobrego wyboru... a hotel to już kwestia gustu i zasobności portfela.
Jeśli ten opis nie jest dla Ciebie wystarczający aby samemu zorganizować wyjazd do Tanzanii chętnie odpowiem na wszelkie pytania lub jeśli wolisz, pomogę zorganizować taki wyjazd. Więcej informacji znajdziecie pod tym linkiem http://takemytrip.pl/wakacje-w-tanzanii
Przykładowe Ceny
Obiad w knajpie 15-20tyś szylingów, piwo w knajpie 4500 szylingów, butelka wody w sklepie 2000 szylingów, owoce bardzo tanio. Ogólnie ceny bardzo zbliżone do Polskich. Oczywiście na Zanzibarze za każdym razem kiedy kupował nam coś Musa było 2 razy taniej :)