TakeMyTrip

Argentyna, Boliwia, Brazylia, Chile ( Ameryka )

Szczegóły Tripu

  • Kraj: Argentyna, Boliwia, Brazylia, Chile
  • Zakwaterowanie: hotele 3/4 , guesthousey
  • Transport: publiczny, auto wypożyczone, samolot
  • Preferencje: kultura * , natura *
  • Intensywność: wysoka *
  • Czas trwania: 31 dni
  • Budżet: około 15000 zł
  • Termin: styczeń 2018

Plan podróży

  1. Dzień 1 - 3 Santiago
  2. Dzień 3 - 6 Punta Arenas
  3. Dzień 6 - 8 Puerto Natales
  4. Dzień 8 - 10 El Calafate ARGENTYNA; (272 km; ok. 5 godz.).
  5. Dzień 10 - 12 El Chalten, Argentyna
  6. Dzień 12 - 13 Punta Arenas
  7. Dzień 13 - 14 Puerto Montt
  8. Dzień 14 Balmaceda
  9. Dzień 14 - 17 Bahia Murta
  10. Dzień 17 - 18 Santiago
  11. Dzień 18 - 20 San Pedro de Atacama
  12. Dzień 21 - 24 Salar de Uyuni
  13. Dzień 24 San Pedro de Atacama
  14. Dzień 24 - 25 Santiago
  15. Dzień 25 - 28 Iquazu Falls
  16. Dzień 29 - 30 Santiago
  17. Dzień 29 Valparaiso
  18. Dzień 29 - 30 Santiago

Przed podróżą

Na początku mała korekta dotycząca budżetu całej wyprawy, nie przekroczyłam 14 000,-
Obywatele polscy przybywający do Chile, Argentyny, Boliwii oraz Brazylii w celach turystycznych i/lub biznesowych mają prawo do 90-dniowego pobytu bezwizowego w okresie 6 miesięcy.
Do żadnego z tych krajów nie wymagane są szczepienia, jednakże ja podróżując po świecie mam wszystkie szczepienia, co też i polecam zawsze i każdemu.
Podobnie zawsze polecam się ubezpieczyć.
W Chile walutą jest peso chilijskie, chilijczycy oznaczają je jednak symbolem "$". Dlatego zawsze należy się upewnić, że chodzi o peso a nie o dolary amerykańskie. Jeśli cena jest w dolarach amerykańskich to napisane jest "USD".
Lecąc do Chile i Argentyny w okresie tamtejszych wakacji (styczeń) zdecydowanie polecam dokonać rezerwacji hotelowych, zwłaszcza, jeśli będzie Wam zależało na tańszych miejscówkach. Tańszych - nie znaczy tanich, w Chile i Argentynie tanio nie jest!
Jeśli chodzi o loty wewnętrzne, to jeśli są przewidziane polecam dokonać rezerwacji jak najszybciej po ustaleniu planu podróży, może się okazać, że im później, tym drożej.
Szczególnie drogie są loty na Wyspę Wielkanocną, normalna cena to ok 2000,-, rzadko kiedy bywają tańsze. Mnie pomimo kilku miesięcy polowania, nie udało się trafić na cenę niższą, niż 3500,-, a z reguły wyskakiwała kwota ok. 5000,-.
Do Chile nie wolno wwozić jedzenia! Na lotnisku bagaże podręczne sprawdzane są przez psy, jak jest z bagażami głównymi, tego nie wiem, ale na logikę: jeśli się ktoś uprze i żyć bez polskiego żarcia nie może, to konserwy powinny być bezpieczne ;) Kolega miał czekoladę i przewiózł ją bez problemu.
Jeśli podczas podróży przekraczacie granicę (jak ja, co opiszę w poniższym tripie) to należy też uważać przy wwożeniu do Chile zakupionych w innych krajach pamiątek. Każdą pamiątkę z drewna, nasion, piórek itp. KONIECZNIE należy zgłosić podczas wypełniania obowiazkowej deklaracji. W takim wypadku możecie być poproszeni o pokazanie przedmiotu, w najgorszym wypadku zostanie on zabrany (niezwykle sporadycznie), ale jeśli zgłoszenia nie będzie a zostaniecie sprawdzeni, to poza konfiskatą wlepią Wam potężny mandat.

Planując wycieczki / rejsy w Chile polecam zapoznać się z ofertą ichniejszej agencji DENOMADES. Mają dobrze opisane atrakcje, najświeższe informacje o dostępności niektórych miejsc (zwłaszcza na pustyni Atacama)
https://www.denomades.com/
NIE POLECAM JEDNAK KORZYSTAĆ Z ICH USŁUG, ANI W PUNTA ARENAS, ANI POTEM, NA PUSTYNI ATACAMA, ANI NIGDZIE.
Jak każda agencja narzucają swoją prowizję i wykupienie za ich pośrednictwem wycieczek/rejsów uniemożliwia otrzymanie jakichkolwiek rabatów. Na dodatek biura z których korzysta DENOMADES nie zawsze są najlepsze, za to na pewno najdroższe. Na pustyni Atacama, w SanPedro de Atacama na wszystkich uliczkach jest pierdylion agencji oferujących te same wycieczki, warto zajrzeć do kilku, porównać ceny, ponegocjować, dowiedzieć się ilu osobowe grupy będą z Wami na wybranej wycieczce. I w każdym wypadku zapłacicie za dokładnie to samo co oferuje DENOMADES mniej, PONIEWAŻ MOŻECIE NEGOCJOWAĆ CENĘ! Pytałam i gwarantuję, że tak jest.

Santiago (dzień 1 - 3)

Nocleg

Hostal Forestal Coronel; 1 noc: 2 - 3 stycznia.
Hostel położony w centrum, kilkanaście minut spacerem od Plaza de Armas i okolicznych pasaży.
Bardzo dobra miejscówka, popularna wśród podróżników. Bardzo dobre i obfite śniadania w formie bufetu, jeśli wyjeżdżacie wcześniej można poprosić o pozostawienie produktów na śniadanie w kuchni i samemu je sobie przyrządzić. W ciągu dnia do dyspozycji kuchnia. Wifi

Adres: Santiago Bueras 122, centro, Santiago, 8320135, Tel.: 56226381347
Cena za dobę: 96 USD za pokój / 4 osoby

W okolicy

TAXI z lotniska w Santiago do hotelu:
można "oficjalnym" busem - cena to 15 000 peso od osoby, albo wziąć „oficjalną” TAXI ze stanowiska przy wyjściu z lotniska za 60 000 peso. Przy 4 osobach tańsza jest TAXI.
Metro: 8 przejazdów to 7550 peso plus 1550 karta na metro (można ją zwrócić, otrzymuje się zwrot tych 1500 peso).Merto jest proste i łatwo je rozkminić. Np. metrem dotarliśmy na cmentarz, raz też wracaliśmy z lotniska autobusem metro. Da się ;)

Polecm spacer na Plaza de Armas i do Catedral de Santiago. Panoramę miasta ogląda się ze wzgórza San Crístobal (880 m npm.), położonego – uwaga – w centrum miasta, na styku dzielnic Bellavista i Patronato. Wzgórze to jedno z najpopularniejszych i ulubionych miejsc wypoczynku mieszkańców Santiago. Wjazd na górę z widokiem na miasto 1500 peso. My zeszliśmy pieszo.
Zajrzyjcie do dzielnicy Lastarria, panuje tu artystyczny klimat, są stare kamienice, małe kafejki, dobre restauracje i niepowtarzalna atmosfera. Najbardziej imprezowa dzielnica miasta to Bellavista.
Obowiązkowo należy odwiedzić tutejszy cmentarz, jest tu grobowiec Ignacego Domeyki, honorowego obywatela Chile. Warto zapoznać się z historią naszego rodaka.
Miałam tu niewiele czasu więc i miejsc wielu nie odwiedziłam, ale uważam, że na Santiago można przeznaczyć dwa dni.

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Santiago - Punta Arenas; (15,40 - 19,00); koszt ok. 75$ / 1 os.
W Chile dobrze jest być na lotnisku wcześniej niż 2 godzniny.

Punta Arenas (dzień 3 - 6)

Nocleg

Casa en Punta Arenas; 3 noce: 3 - 6 stycznia.
Dojazd taksówką z lotniska. Można wziąć "oficjalną", ale te są zdecydowanie droższe. Warto zrobić rozeznanie i potargować się z taksówkrzami.
Znakomita miejscówka, domek do dyspozycji. Na górze dwie sypialnie (2 os. oraz 1 os.) i łazienka, na dole sypialnia 2 os, spory pokój dzienny, łazienka oraz w pełni wyposażona kuchnia. Na powitanie ciasteczka :) Szalenie miły gospodarz, elastyczny - zrobiłam rezerwację na 4 noce, jednakże zmieniły nam się plany i okazało się, że będziemy najpierw 3 noce, a po tygodnu kolejną, czwartą noc. Udało mi się dokonać tej zmiany mailowo bez żadnych dodatkowych kosztów i problemów. Choć odwołanie rezerwacji w La Casa Guesthouse nie jest bezpłatne, to miejsce zdecydowanie polecam.
Do centrum miasta spacerkiem ok pół godziny (2,3 km.). W okolicy kilka knajpek oraz blisko sklepy spożywcze.

Adres: Casa en Punta Arenas; Colo Colo 0790, 6211552 Punta Arenas, Chile (Tel: 56996372455)
Cena za dobę: 239 USD / 4 noce / 4 osoby (cabañas)

W okolicy

Punta Arenas to miasteczko najdalej wysunięte na południe Chile. Jest bardzo sympatyczne.
W styczniu, czyli podczas najcieplejszego miesiąca wieją tam silne wiatry nazywane "bożą miotłą". Czasem są tak silne, że przewracają ludzi, a tym bardziej powodują odwołanie rejsów po Cieśninie Magellana. Planując tu pobyt warto mieć dzień - dwa w rezerwie. Jeśli wybieracie się w jakiś rejs trzeba założyć, że będzie wiało i rejs się nie odbędzie, tak było w naszym wypadku. Proponuję zarezerwować rejs na najbliższy termin po przybyciu do miasta, zwykle bywa tak, że jeśli ten zarezerwowany się nie odbędzie zostaniecie "przepisani" na kolejny.

Ważne jest też to, że rejsy przedpołudniowe są pewniejsze ze względu na mniejszy wiatr. Jeśli zaczyna wiać mocniej to właśnie po południu i wtedy rejsy się nie odbywają.
Z portu na obrzeżach Punta Arenas płynie się ok. 1,5h stateczkiem, potem jest się około godziny na wyspie i powrót. Sama wyspa jest niewielka, jest wyznaczona trasa, którą się wędruje. Pingwinów jest mnóstwo, chodzi się wyznaczonymi ścieżkami pomiędzy norkami ptaków.
Można też wykupić bilety przed południem w porcie, a po południu popłynąć. Na samej wyspie bywa zimno i wietrznie.
Rok temu rejs kosztował 40.000 CLP/os. (ok. 220,-) (cena taka sama w porcie i w mieście).
Promy na Isla Magdalena odpływają z Puerto de Tres Puentes - to ok. 5km w przeciwnym kierunku niż centrum miasta i główny port.
Polecam ubrać się na cebulkę.
Na Isla Magdalena i Isla Marta rejsy odbywają się dwa razy dziennie. Na Isla Magdalena jest ogromna kolonia pingwinów Magellana i mew patagońskich, godzinny spacer po wyspie i obserwacje pingwinów to niesamowita frajda :) Do Isla Marta podpływacie dość blisko, ale bez teleobiektywu nie da się zrobić zdjęcia, a do szczegółów przyda się lornetka.
Można także podczas kolejnego rejsu odwiedzić kolonię pingwinów królewskich, jednakże obejrzycie je zza wysokiego płotu z oknami do obserwacji i z odległości o 15 metrów. Pozostała część rejsu w mojej ocenie nie jest atrakcyjna.

Na pierwszym zdjęciu macie mapkę i adres agencji, w której za pośrednictwem DENOMADES mieliśmy zarezerwowany rejs. Polecam zdecydowanie zarezerwowanie rejsów bezpośrednio, bez pomocy DENOMADES. Będzie taniej.

Warto odbyć spacer po mieście, przy promenadzie na kilku domach są piękne murale opisujące historię miasta, po wejściu na wzgórze macie panoramę miasta, na ulicy widącej do naszego guesthausu jest cmentarz - zdecydowanie wart odwiedzin i zapoznania się z historią niektórych pochowanych tu postaci. W knajpkach jedzenie po ok 10000 peso, empanadas po ok 1500 peso.

Wszystkie atrakcje Punta Arenas, wycieczki, rejsy macie opisane na stronie agencji DENOMADES (https://www.denomades.com/). NIE POLECAM JEDNAK KORZYSTAĆ Z ICH USŁUG, ANI W PUNTA ARENAS, ANI POTEM, NA PUSTYNI ATACAMA.
Jak każda agencja narzucają swoją prowizję i wykupienie za ich pośrednictwem wycieczek/rejsów uniemożliwia otrzymanie jakichkolwiek rabatów. Na dodatek biura z których korzysta DENOMADES nie zawsze są najlepsze, za to na pewno najdroższe.

Transport do następnego miejsca

Punta Arenas – Puerto Natales (250 km ok. 4,5 godz.), wypożyczonym autem.
Zdecydowanie polecam agencję z której wypożyczliśmy auto. Właścicielem jest niezwykle sympatyczny facet, Oscar Garay B. Podstawia auto pod wyznaczony adres, jest pomocny, elastyczny. Od niego dostaliśmy najlepszą cenę, a łatwo nie było, kontaktowaliśmy się z bardzo wieloma agencjami i wszędzie ceny były sporo wyższe oraz pojawiały się ciągle różne inne problemy, także z komunikacją mailową.
Tom Rent A Car - info@tomrentacar.cl; www.tomrentacar.cl
Wypożyczyliśmy Suzuki Grand Nomade 4x4, koszt wraz z ubezoieczeniem to ok 700 USD za 7 dni (430 000 peso). Przejechaliśmy przez 7 dni 2214 km. Auto paliło 10-12 litrów na 100 km. Benzyna 788-840peso - podobnie jak w Polsce (4,60 - 5,-).
Oddając je musieliśmy wrócić do Punta Arenas, miejsca, skąd odbieraliśmy auto, czyli z punktu "A" do punktu "A", ponieważ wersja z oddaniem auta w punkcie "B" znacznie podraża koszty (agencje każą sobie zapłacić za doprowadzenie auta do punktu "A"). Konieczcie obejrzyjcie auto bardzo dokładnie, zwracając uwagę na wszystkie ślady od kamieni wypadających spod koł mijanych aut, takich śladów może być naprawdę dużo i nie wiadomo, jak potem właściciel agencji Was podsumuje. Oskar z "naszej" wypożyczalni nie jest drobiazgowy i na takie drobne ślady nie zwracał uwagi.

Droga dość monotonna, początek słynnej RUTA 40, kultowej drogi w Patagonii. Łatwo nie jest, ponieważ wiatr daje się we znaki. Na dodatek ruta 40 to szutr często "wzbogacony" o RIPIO, czyli tarkę na której auto podskakuje, jak zabawka. Choć inne auta mija się dość rzadko to należy wtedy szczególnie uważać, koniecznie zwolnić do 20-30 km/h aby uniknąć zbicia szyby przez kamienie wypadające spod kół mijanych aut. Opowiesci o wyrwanych drzwiach auta - jeśli się ich przy wysiadaniu/wsiadaniu nie przytrzymało - to nie bajka. Nas to na szczęście nie spotkało, ale kilka razy było ostro!
Jedne z niewielu znaków drogowych na ruta40 to te, ostrzegające przed silnym wiatrem :)
KONIECZNIE należy zatankować auto do pełna w miejscu startu, na ruta 40 jest bardzo mało stacji benzynowych. Dobrze też jest mieć dwa zapasowe koła... (my nie mieliśmy a niestety przydałyby się...).

Po drodze step patagoński, falujące na wietrze trawy, czasem guanaco andyjskie, caracara (ptaki drapieżne podobne do sokołów).

6 dnia rano ruszyliśmy z Punta Arenas do Puerto Natales.

Puerto Natales (dzień 6 - 8)

Nocleg

Casa Hospedaje Costanera; 2 noce: 6 - 8 stycznia.
Łatwo trafić, my mieliśmy oczywiście nawigację więc tym bardziej było prosto.
Polecam. Cena do przyjęcia, czysto, blisko głównej ulicy, w pobliżu supermarkety. W cenie bardzo przyzwoite śniadanie.

Adres: Casa Hospedaje Costanera; Juan Yutronic 419, Puerto Natales, 6160000; Tel.: 56612412663
Cena za dobę: 205 USD / 1 pokój / 2 noce / 4 osoby (bez vat)

W okolicy

Samo miasteczko jest niewielkie, o niskiej zabudowie, ale jeśli macie czas, to przez jeden dzień jest tu co robić. Do dyspozycji macie np muzeum historyczne czy bulwar nad zatoką z charakterystycznymi rzeźbami.
W okolicy jest jaskinia milodona, gigantycznego prehistorycznego leniwca, którego szczątki mające ok. 10 000 lat, zostały w tym miejscu odkryte w 1896 r. Pomnik milodona stoi przy wjeździe do miasta.
Zdecydowanie warto odwiedzić lodowiec Gray, drugą główną atrakcją są wieże parku Torres del Paine. W miarę możliwości fizycznych, finansów oraz czasu który macie do dyspozycji, są różne trasy: od kilkudniowych trekkingów pod słynne wieże (z plecakiem, z noclegami na campingach lub w schroniskach), po kilkugodzinne spacery czy objazdy autem.
W drodze do parku i w samym parku Torres del Paine przejechaliśmy ok. 350 km.
Jechaliśmy drogą nr 9, potem 150. Wjeżdża się z widokiem na wieże. My wjechaliśmy od miejscowości Cerro Castillo, tam przy restauracji skręca się z szosy w lewo, dojeżdża się aż do wejścia do parku.
Sympatyczną trasą jest spacer wzdłuż Rio Paine (ok. 3 godzin).

Kolejną opcją, głównie dla osób zdanych na transport publiczny jest bus odbierający chętnych rano prosto z hotelu który wozi z miejsca na miejsce, gdzie wychodzi się albo tylko na chwilę popatrzeć na widoki, albo na krótkie (do 1h.) trekkingi. Dzięki temu można zobaczyć wiele miejsc jednego dnia. Cena jest wyższa o 5.000 CLP, od autobusu, który dowozi do parku w jedno miejsce i odbiera po kilku godzinach.

Wejście do parku 21000 peso od osoby (6000 dla Chilijczyków), za auto się nie płaci.
W parku półtoralitrowa woda kosztuje 2000 peso (w mieście 950)...

Transport do następnego miejsca

Puerto Natales - El Calafate (ok. 300 km; ok. 5 godz.), nadal wypożyczonym autem.
POLECAM PRZEJŚCIE W DOROTEI !!!
Przejście graniczne w Dorotei jest fantastyczne! Pamiętajcie że to jest niewielkie przejście na końcu małej, lokalnej drogi.
Ważne - w Chile przy znakach drogowych kierujących na Doroteę NIE MA OZNAKOWANIA ŻE TAM JEST PRZEJŚCIE GRANICZNE!
To przejście polecał nam koleś (Oskar) z wypożyczalni aut. Mówił że nie ma kolejek i nikt niczego nie sprawdza. Tak dokładnie było. Tu oddajecie kartki które dostajecie przy wjeździe do Chile na lotnisku (nowe dostajecie i po wypełnienu oddajecie przy każdym wyjeździe z Chile). W Dorotei nie sprawdzają aut turystów. Najważniejszym dokumentem jest pozwolenie na przekroczenie granicy wypożyczonym autem (otrzymacie z pakietem dokumentów z agencji wypozyczającej Wam auto).
Na przejściu w Dorotei w budynku nad drzwiami wisi zdjęcie psa z datami jego urodzenia i śmierci... Maja tu wspaniały stosunek do zwierząt, to zdjęcie jest na to kolejnym dowodem. W okienku pana policjanta siedział kot, pan policjant oglądał w tv program kulinarny :)

El Calafate ARGENTYNA; (272 km; ok. 5 godz.). (dzień 8 - 10)

Nocleg

Hosteria Posta Sur; 2 noce: 8 - 10 stycznia.
Świetny hotel, blisko centrum. Fantastyczne śniadania, ogromny wybór; w formie bufetu.
Pod tym linkiem obejrzycie więcej zdjęć hotelu:
https://www.roomex.com/hosteria-posta-sur-hotel-el-calafate.381120.hotelinfo.html

Adres: Hosteria Posta Sur Puerto San Julian 490, El Calafate, 9405, ARGENTYNA; Tel.: 542902492406
Cena za dobę: 217 USD / 2 pokoje 2os. / 2 noce / 4 osoby ( 22 USD VAT)

W okolicy

Według mnie lodowiec Perito Moreno to główna atrakcja okolic El Calafate. Byłam nim zachwycona, spełnił moje oczekiwania z nawiązką.
Miłośnikom lodowców sugeruję spędzić w El Calafate wiecej czasu i odbyć treki do innych tutejszych lodowców. Naprawdę jest w czym wybierać!
Lodowiec Perito Moreno - znajduje się właściwie przy głównej drodze.
Park Perito Moreno czynny jest 8-18.
Wejście do parku: 500 peso (MOŻNA PŁACIĆ TYLKO W PESO I GOTÓWKĄ !!!).

Prawie nikt tu nie mówi po angielsku!

Teraz kilka słów o wymianie kasy. Podobno najlepszy kurs jest w banku, ale gdy przyjechaliśmy to banki byly już zamknięte. Poza nimi można wymienić kasę praktycznie w każdej agencji organizującej rejsy i treki po lodowcu; na głównej ulicy są co krok, jest ich ok 40. Kasę moża też wymienić w wielu sklepach (!!!). Kurs od 17 do 18,50 (tyle dostaliśmy 30 km od lodowca, tam kurs był zdecydowanie najlepszy).

Lodowiec Perito Moreno to trzeci co do wielkości lodowiec świata, ma 14km długości i 50-55m wysokości.
Z El Calafate busy są codziennie rano i po południu. Przy wjeździe do parku jest pobierana opłata za wstęp (UWAGA - TYLKO PESO!!!). Następnie przejeżdża się jeszcze koło 30km, aż do parkingu autobusów. Można tam kupić bilety na rejs statkiem. Rejsy odbywają się między 10 a 16 i każdy trwa ok. 1h. Statki nie podpływają jednak zbyt blisko lodowca, ponieważ cielący się lodowiec (odpadające fragmenty lodowca) wywołuje dość duże fale w promieniu do 50m.
Możliwy jest też mały lub duży trekking po lodowcu.
W miejscu gdzie jest zejście do portu, zaczynają się pasarele czyli ścieżki z punktami widokowymi, można nimi podejść 1200m na główny balkon widokowy.
W El Calafate w biurach podróży (na głównej ulicy jest ich mnóstwo, warto porównać ceny, ale przy samym lodowcu na przystaniach także można kupić bilety) zakupić można wycieczkę po lodowcu: minitreking: 1,5 h po lodowcu ok. 600 ARS; Big Ice: 3,5 h po lodowcu za ok 900 ARS.
Pod lodowiec z El Calafate większość ludzi jedzie rano regularnym autobusem/minibusem, który zabiera ich z powrotem do El Calafate po czterech godzinach. Cztery godziny to jest w sumie sporo. Około godziny trwa wycieczka łodzią pod lodowcem, ze dwie spacerując po ścieżkach biegnących wzdłuż lodowca. Jeśli nie planujecie oczekiwania na cielenie się lodowca, to 4 godziny spaceru ścieżkami wystarczą. Lodowiec cieli się głównie po południu, gdy czoło ogrzane jest słońcem. Widok i dźwięk - spektakularne!

Dzień przed rejsem wejdźcie do dwóch - trzech agencji i spytajcie o rejsy prosząc koniecznie o sprawdzenie godzinowej prognozy pogody. Nam pan podał info, że najlepsza pogoda ze słońcem będzie ok. 11,30 - 13 i sprawdziło się co do joty!!!
W agencjach przeważnie jest ktoś mówiący po angielsku.

Rejsy są z przystani niedaleko kładek widokowych.

Nam polecono rejs po lewej stronie (południowej) czoła lodowca. Wjeżdża się za drugim punktem widokowym (pierwszy będzie po prawej stronie drugi po lewej), potem będzie pierwsza tabliczka i druga kilka metrów przed zjazdem do portu. Z tego portu statki pływają od strony południowej, a widok z kładek jest od drugiej strony wiec widoki się uzupełniają. Dobry rejs jest o 11,30 - polecałabym przyjechać na ok 10, kupić rejs i czas do rozpoczęcia jakoś zagospodarować. My podjechaliśmy wyżej do restauracji i zejścia ze ścieżki widokowej, wróciliśmy akurat na 11,20 kiedy trzeba było się stawić na przystani. Jeśli zdecydujecie się na trek po lodowcu trzeba sobie zarezerwować s=więcej czasu. Ja na te rek się nie zdecydowałam i żałuję :( Niestety, cen nie pamiętam, ale były do przyjęcia.
Na statku znajdźcie miejsca obok wyjścia, w chwilę po odpłynięciu pozwalają wyjść na górny pokład i kto jest bliżej wyjścia ma najlepsze miejscówki do wyboru :)
Po rejsie czasu macie sporo, skierujcie się pod restaurację, tam Was pokierują na pobliski parking. Z parkingu ludzi zabierają busiki (za darmo) na początek ścieżek widokowych. Warto posiedzieć na jednej z nich, już pod koniec gdy widok jest z góry na całą prawą stronę lodowca i poczekać z aparatem / kamerką w gotowości na odrywanie się brył lodu. Każdy taki moment poprzedzony jest hukiem - takim jakby wystrzałem, grzmotem, zaraz potem odrywa się blok lodu. Czad.
Byliśmy do ok. 16
KONIECZNIE UBRAĆ SIĘ CIEPŁO!!!!
Polecam rajstopy termiczne, polar i puchówkę. Kurtka przeciwdeszczowa na wszelki wypadek do plecaczka. My zmarzliśmy bardzo pomimo polarów i kurtek przeciwdeszczowych. Na ścieżkach jest już cieplej, ale nadal bez szaleństwa.

Transport do następnego miejsca

Przejazd do El Chalten (ok. 3,5 godz.).
W dalszym ciągu przemieszczliśmy się wypożyczonym autem.
Po drodze mijaliśmy przydrożne "kapliczki" - to na pamiatkę po argentyńskim Janosiku, gaucho Gil (czyt. Hil); polecam info w wiki (https://en.wikipedia.org/wiki/Gauchito_Gil).

El Chalten, Argentyna (dzień 10 - 12)

Nocleg

Cabañas Cerro Torre; 2 noce: 10 - 12 stycznia
Zdjęcia ze strony Cabañas Cerro Torre.
Są tam różne rodzaje domków. Nasz był tańszy i skromniejszy, poza łazienką i malutką, przyzwoicie wyposażoną kuchenką były dwa pokoje z łóżkami piętrowymi. Domki ogrzewane. Śniadania w domku będącym jednocześnie recepcją.
Część domków ma zdecydowanie wyższy standard, ale to oczywiście kwestia ceny oraz dostępności, w okresie tamtejszych wakacji o dobre i tanie hotele naprawdę łatwo nie jest. El Chalten to małe miasteczko więc wszędzie jest blisko, z naszego cabañas także. W okolicy sporo knajpek o różnych cenach, są też nieźle zaopatrzone sklepy spożywcze z cenai trochę wyższymi niż w Chile (dlatego też przed dotarciem do Argentyny warto zrobić zakupy w Chile).

Adres: Cabañas Cerro Torre; Perito Moreno y Halvor Halvorsen, El Chaltén, 9301, Tel.: 542962493113
Cena za dobę: 260 USD / 2 noce / 4 osoby (cabañas ze śniadaniem)

W okolicy

Na wstępnie informacja dotycząca zdjęć z tego etapu.
Pierwsze zdjęcie przedstawia mapkę El Chalten z zaznaczonymi punktami rozpoczęcia treku pod Fitz Roya i wyjścia z trasy po treku, na następnych dwa zdjęcia mojego przyjaciela Jarka P. Ja nie miałam szczęścia do tak pięknej pogody, a chcę Wam pokazać Fitz Roya w pełnej krasie, co dzięki uprzejmości Jarka jest możliwe :)
El Chalten to przede wszystkim trekkingi w góry, z najważniejszym pod Fitz Roy. W okolicy kolejne oszałamiające lodowce.
Sam trek na Fitz Roy to wyprawa dla zawodowców, ale praktycznie każdy może dotrzeć nad jezioro, skąd jest najpiękniejszy widok na słynną górę odbijającą się w jego wodach (oczywiście przy sprzyjającej pogodzie...).
Rano ok. godz. 8 spod hoteli chętnych na trek może zabrać publiczny bus.

Jeśli dysponujecie własnym autem to dojazd do miejsca startu na trek do Fitz Roya wygląda tak:
szutrowką jedziecie ok 20 km. Musicie dojechać do pierwszego punktu widokowego na Fitz Roya (czyli do „MIRADOR”). Niedługo potem wypatrujcie po LEWEJ stronie niewielkiej tablicy przy bramie wyglądającej na prowadzącą do prywatnej posiadłości.
Park Narodowy w El Chalten jest za darmo.
Tam wszelkich oznakowań i znaków jak na lekarstwo, my przejechaliśmy to miejsce, bo oznaczenie wejścia na szlak jest tak jak wspomniałam po lewej stronię bramy wiodącej do mieszczącego się za nią hostelu i jest prawie niewidoczny.
Co bardzo ważne - wejście tą bramą nie jest omówione w przewodnikach, (nawet w LP!) które polecają tą samą trasę, którą się tez schodzi wprost do El Chalten. Jeśli jednak wybiera się taką właśnie trasę, to wejście jest przez całą drogę bardzo trudne, pod górę, zejście natomiast łatwe (co w związku z powyższym jest dość oczywiste). Wejście zaś od tej dalszej bramy C2 (SPRAWDZIĆ NA MAPCE CZY TAK SIĘ NAZYWA) jest przez całą trasę bardzo lekkie, dopiero ostatni odcinek z przewyższeniem 400 metrów to koszmar wspinacza, pionowa kamienista ściana, na którą wdrapuje się minimum godzinę. Na tym odcinku obie trasy się łączą. Poza stromym podejściem wieją tam czasem tak silne wiatry, że przewracają ludzi jak patyki…
Zejście niełatwe, ale dużo prostsze, schodzicie praktycznie do samego miasteczka, skąd do domu macie max pół godziny.

Transport do następnego miejsca

Nadal autem, wracamy do Punta Arenas.
Wracaliśmy przez Rio Gallegos. Droga dłuższa o jakieś 60 km ale po idealnej szosie więc szybsza. Z El Chalten jechaliśmy drogą nr 23 potem 40, następnie 5 i na końcu 3 aż do granicy. Potem już prosto do Punta Arenas. Zboczyliśmy na piknik nad Atlantyk, do cypla Punta Loyola żeby trafić na wrak statku z okresu walk o Falklandy (dla Argentyńczyków Malwiny). Dzięki temu "skokowi w bok" mieliśmy możliwość, żeby jednego dnia zobaczyć oba oceany :)
Niestety wycieczka kosztowała nas dwie przebite opony, ale też była okazją, aby doświadczyć wyjątkowej życzliwości Argentyńczyków, dzięki którym wszystko skończyło się dobrze.
Granicę pomiędzy Argentyną a Chile przekraczaliśmy na przejściu w Monte Aymond. Tu sprawdzali dość dokładnie auto, dopytując między innymi o to, czy mamy miód... Udało się nam przemycić słoiczek :)
Droga zajęła nam cały dzień.

Punta Arenas (dzień 12 - 13)

Nocleg

Casa en Punta Arenas; 1 noc: 12 - 13 stycznia
Opis noclegu j.w. (drugi etp). Cena za poprzednie noce oraz tę noc z 12/13 stycznia to 239 USD

Adres: Casa en Punta Arenas; Colo Colo 0790, 6211552 Punta Arenas, Chile (Tel: 56996372455)
Cena za dobę: 60 USD za 1 noc (cabañas) / 4 os..

W okolicy

Wszystko opisałam wcześniej, tym razem spędziliśmy tu jedynie noc, rano lecieliśmy do Puerto Montt. Po przybyciu do cabañas czekał na nas Oskar.

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Punta Arenas – Puerto Montt (10,10 – 12,15); 126 USD / 1 os.

Puerto Montt (dzień 13 - 14)

Nocleg

Terrazas de Anahuac, 1 noc (13 - 14 stycznia).
Z lotniska do hotelu przyjechaliśmy taksówką. Bardzo wygodny apartament, choć na BOOKING reklamują widok piękny na zatokę, a rzeczywistość jest trochę inna... widok jest bardziej najpierw na podwórko, potem na ulicę i zabudowania, a zatoka jest hm... w tle. Ale ok, nie czepiam się, jakiś tam widok jest ;)

Adres: Terrazas de Anahuac; Avenida Pacheco Altamirano 3110, Puerto Montt, 5480000, Chile; Telefon: 56978455776.
Cena za dobę: 89 USD / apartament (2 pokoje 2os., pokój dzienny z aneksem kuchennym i tapczanem)

W okolicy

Puerto Montt; 1 noc: 13 - 14 stycznia; w Puerto Montt można się dogadać z jakimś taksówkarzem i ruszyć do pobliskiego parku narodowego na popołudniową wycieczkę, od razu dogadaliśmy się z taksówkarzem z którym jechaliśmy z lotniska na popołudniowy objazd po okolicy. Cena za objazd: 120 USD. Warto było!

Widoki w regionie Llanquihue wspaniałe, wulkan Osorno (2652 m) z 27 kraterami bocznymi, po którym zrobiliśmy sobie na miarę czasu mały spacer, czynny wulkan Calvuco (2050m) oglądany z daleka, jezioro, miasteczko Puerto Varas typu nasz Sopot. Za mało mieliśmy czasu na Puerto Montt i region Los Lagos, ale nie dało się zobaczyć wszystkiego :(
Mając dwa dni na Puerto Montt można zrobić taką trasę:
- objazd okolicy: przede wszystkim objazd jeziora Llanquihue z odwiedzeniem obowiązkowym dwóch miejsc - Puerto Varas i wulkan Osorno, wjeżdża się na sam szczyt wulkanu!
I następnego dnia Parque Nacional Alerce Andino, gdzie żyje najstarsza istota w obu Amerykach - cedr andyjski mający około 4 tys. lat. Świetna trasa pieszo, niepotrzebny przewodnik, byleby dojechać w miarę wcześnie do parku.

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Puerto Montt - Balmaceda (14 stycznia; 13,30 – 14,35), koszt 64 USD / 1 os.

Balmaceda (dzień 14)

W okolicy

Nie mam pojęcia, to był jedynie przystanek w drodze do Bahia Murta. W Balmaceda mieliśmy jedynie krótki postój na parkingu przy lotnisku, tu odbieraliśmy wypożyczone auto. Podobno jednak nie ma tu nic, co skłaniałoby do zatrzymania się na dłużej.

Transport do następnego miejsca

Wypożyczonym autem do Bahia Murta. Mieliśmy do przejechania ok. 180 km. (ok 4 godz.). Jechaliśmy słynną Carratera Austral, to podobno był jeden z piękniejszych odcinków. Powiem szczerze, że widoki były ładne, ale w mojej ocenie jakoś szczególnie porywające nie były...
O dojeździe z Balmaceda z lotniska do Puerto Rio Tranquilo (wcześniej jest nasza wioska Bahia Murta), tu też kilka cennych info o Puerto Rio Tranquilo:
http://www.destinopatagonia.cl/pto-tranquilo/

Agencja z której wypożyczaliśmy auto:
Leclerc Rent a Car
Rodrigo González
Número de identificación fiscal: 156396192
contacto@leclercrentacar.cl
http://www.leclercrentacar.cl

Koszt wypożyczenia auta Suzuki Gran Nómade MT: 372 USD oraz kaucja 646 USD, zwrócili ją nam oczywiście przy oddaniu auta. Agencja ok. godna polecenia. Auto oczywiście z pełnym bakiem, dotarliśmy na nim do Bahia Murta i potem do Puerto Rio Tranquilo.

Koszt paliwa dość wysoki, auto paliło ok 10/100 :( Cena benzyny podobna jak w Polsce. Przez najbliższe trzy dni zrobiliśmy ok. 610 km.
W Puerto Rio Tranquilo zatankowaliśmy za 870 peso i zrobiliśmy ok 175 km z Balmaceda do Bahia Murta, na miejscu ok 80 km, po 4 dniach w Bahia Murta powrót do Balmaceda kolejne 170 km.
Żeby oddać auto z pełnym bakiem musieliśmy dotrzeć do Coyhaique (38 km od Balmaceda), zatankowaliśmy za 28 000 peso. Tu także wymieniliśmy dolary (niezły kurs!).

Bahia Murta (dzień 14 - 17)

Nocleg

Residencial Marianela; 2 noce: 14 – 16 stycznia.
Bahia Murta to mała wioska, ale szukając naszej "rezydencji" kluczyliśmy uliczkami przez dobre pół godziny. Jest tu informacja turystyczna, ale dojechaliśmy jak ją zamykano. W sumie do naszej miejscówki dotrzeć jest dość prosto, mieści się przy jednej z dwóch równolegle położonych dłuższych/głównych ulic. Polecam, fajne miejsce, spory apartament w wolno stojącym domku na podwórku (obok jest taki sam drugi) - łazienka, 2 pokoje 2os., pokój dzienny z aneksem kuchennym. Życzliwi gospodarze. Można u nich zamówić wyżywienie, a na pewno warto się dogadać w sprawie pieczywa, w sklepach bowiem sprzedawane jest w niewielkich ilościach. O kupnie pieczywa i generalnie zakupach poniżej.

Adres: Residencial Marianela, Avenida 18 de Septiembre Ndeg476, Bahia Murta Comuna de Rio Ibanez, 6060000 Bahía Murta, Tel.: 56982282782
Cena za dobę: 240 USD / 4 noce / 4 osoby (apartament: łazienka, 2 pokoje 2os., pokój dzienny z aneksem kuch.)

W okolicy

Jaskinie marmurowe to główny powód dla którego zaplanowałam Puerto Rio Tranquilo, a w Bahia Murta był dobry i niedrogi nocleg, i dlatego tu się zatrzymaliśmy.
Z Bahia Murta trzeba dojechać do Puerto Rio Tranquilo. To malutnie miasteczko, kilka knajpek, kilka sklepów i kilka punktów w których można wykupić rejsy do jaskiń.
Polecany przewodnik: Lenin Soto - organizuje wyprawy do jaskiń. Kontakt: Adres: pob. hope passage 02; tel.: (56) (9) 87520735; hombredelago@hispavista.com. To w jego agencji wykupiliśmy rejs, jednakże wcześniej nie udało mi się nawiązać z nim kontaktu. Podejrzewam, że Lenin jako postać znana i opisywana nie koncentruje się na pojedynczych turystach...
Jeśli będziecie mieli wolne pół godzinki to proponuję przejść się do kilku agencji (są w odległosci kilkunastu metrów jedna od drugiej) w celu porównania cen.
My płaciliśmy 50000 peso za łódkę na 4 osoby. Może być po 10000 peso od osoby, ale wtedy jesteście na łodzi z innymi turystami. Rejs trwa półtorej godziny. Trzeba prosić o więcej czasu w katedrze, ponieważ tylko tam jest ten wspaniały, spektakularny widok z wieloma kolorami marmuru odbijającego się w wodach jeziora. Czułam ogromny niedosyt i bardzo żałowałam, że nie zdobyłam się na to, aby w "katedrze" poprosić pana przewodnika o zatrzymanie łódki na 5 minut (miałam wrażenie, że nasz przewodnik spieszył się bardzo - inne łodzie miały zdecydowanie dłuższe postoje w ciekawszych miejscach).
Powrót przy dużej fali dość trudny, trzeba mieć spodnie i kurtkę nieprzemakalne!!!! My byliśmy przemoczeni do suchej nitki, zmarznięci na maxa. PAMIĘTAJCIE O ZABEZPIECZENIU SPRZĘTU FOTO PRZY POWROCIE!!! Może oczywiście być spokojnie, ale pogoda bywa tam nieprzewidywalna więc warto być zabezpieczonym.

Capillas de Marmol znajdują się na jeziorze mającym głębokość 758 (dla porównania Bałtyk ma ok 450). Jezioro pow. 2853 - trzy razy tyle ile ma jezioro Genewskie, 4 pod względem wielkości w Ameryki Poł. , należy częściowo do Argentyny, częściowo do Chile.
Część argentyńska nosi nazwę Buenos Aires, chilijska Lago General Carrera. Jaskinie leżą po stronie argentyńskiej ale to Chilijczycy uważają ze mają prawo do pokazywania ich turystom, z racji faktu iż jezioro po części jest chilijskie.

Od naszej gospodyni w Bahia Murte dowiedzieliśmy się, że jest tu też drugie skupisko jaskiń, od Bahia Murte ok. 40 minut autem - jechać należy na początku z Bahia Murta drogą biegnącą obok kościółka. Niedawno odkryte i niewiele osób o nich wie. Do nich też płynie się łódką. W tym miejscu warto zaplanować sobie o jeden dzień więcej, niż wynika z Waszego planu. My mieliśmy taki dzień w rezerwie, wtedy meiliśmy udać się do tych drugich jaskiń, jednak lało cały dzień i siedzieliśmy w "domu" :(
W dniu w którym mieliśmy rejs straciliśmy popołudnie, ponieważ za późno wyjechaliśmy z Bahia Murta, w konsekwencji na rejs popłynęliśmy około południa, po powrocie konieczny był powrót do "domu", żeby się wysuszyć i przebrać. Gdy już ruszyliśmy w drogę powrotną do Puerto Rio Tranquilo żeby odbyć spacer pod tamtejszy lodowiec (podobno wspaniały!) zrobiło się zbyt późno na specer pod lodowiec. Odłożyliśmy go na dzień następny po tym drugim rejsie, ale na drugi dzień jak już wspomniałam lało cały dzień :(

Miejscem godnym polecenia w okolicy jest Valle Exploradores – to wycieczka na cały dzień. Nam niestety nie wyszła ta wycieczka przez ten jeden dzień deszczu:(

Rekompensatą za małe zmiany w planie był pierwszy wieczór w Bahia Murta i zabawa w czymś w rodzaju tamtejszej remizy. Absolutny czad, miejscowy klimat, panowie w sombrerach, zabawa, muzyka i taniec. Spędziliśmy tam kilka godzin, był to jeden z najlepszych wieczorów w czasie całej podróży! Prawdziwe, dla lokalesów, zero turystów.

Teraz chwila o zakupach w Bahia Murta. Jest tam kilka sklepików spożywczych, dwa, może trzy. W sumie można tam kupić wszystko (ale wino nie w każdym...) z wyjątkiem pieczywa. Pieczywo piecze się w domach, dowiadujcie się w sklepach gdzie można je kupić. Ja uzyskałam informację, że praktycznie zawsze jest naprzeciwko jednego ze sklepów. Szukałam jakiejś piekarni, nie znalazłam, zostliśmy tego wieczora bez pieczywa. Na drugi dzień sytuacja się powtórzyła, dostałam identyczną wskazówkę. Ty razem na wariata weszłam przes furtkę do najzwyklejszego, niczym się nie wyróżniającego domku i okazało się BINGO! Tu właśnie pani piecze większe ilosci tamtejszego pieczywa czyli pysznych bułek. Piecze także ciasta na specjalne zamówienia.

W sumie jeśli miałaby sugerować nocleg w okolicy jaskiń marmurowych, to z czystym sumieniem mogę polecić Bahia Murta. Nie ma tu zbyt wielu atrakcji, ale jeśli zaplanujecie pobyt tak, żeby spędzić tam sobotę i niedzielę, to macie dużą szansę na taką zabawę na jaką trafiliśmy, do tych najbrdziej znanych jaskiń specjalnie daleko nie jest, a te niedawno odkryte są na wyciągnięcie ręki. Podaję namiar na jedną z mieszkanek wioski znającej angielski (co jest tam rzadkością), Karin Tralma Verdejo (na profilu ma napisane, że mieszka w Seulu, ale to ona!). Ona może Wam podpowiedzieć kiedy będzie tam jakaś miejscowa imprezka, pewnie też trochę pomóc w dotarciu gdzie trzeba (podaję namiar na profil na fb) . Pozdrówcie ją od polskiej turystki Anity ;)
https://www.facebook.com/karyn.tralma?fref=pb

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Balmaceda – Santiago; (15,15 – 17,35). Koszt: 53 USD / 1 os.

Santiago (dzień 17 - 18)

Nocleg

Hostal Forestal Coronel Santiago Bueras; 1 noc, 17 – 18 stycznia.
Kolejny raz w tym samym hostelu.

Adres: Hostal Forestal Coronel Santiago Bueras, 122, Centrum Santiago, 8320135 Santiago; Tel.: 56 2 2638 1347
Cena za dobę: 96 USD za pokój / 4 osoby

W okolicy

Santiago opisałam wcześniej, przy pierwszym etapie. Tym razem spędziliśmy tu tylko noc przed kolejnym przelotem.
Wykorzystując możliwość, zamieszczam kolejne zdjęcia z Santiago; 2 z Plac de Armas oraz zdjęcie nagrobku Ignacego Domeyki.

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Santiago – Calama (8,30 – 10,35); potem bus do San Perdo de Atacama.
Koszt biletu lotniczego Santiago - Calama - Santiago - 114 USD / 1 os.
Koszt transportu z lotniska do San Pedro de Atacama w pakiecie imprez wykupionych w DENOMADES.

San Pedro de Atacama (dzień 18 - 20)

Nocleg

Hostal Millantu; 3 noce: 18 – 21 stycznia;
Mieliśmy domek 4 osobowy mieszczący się na tyłach głównego budynku z recepcją i patio. W domku wszystko co być powinno, aneks kuchenny, malutki "salonik", łazienka i dwa pokoje 2 os. Hotel reklamuje się jednak, że ma widok na wulkan Licancabur, widok owszem, jest, ale tylko z ulicy bądź z patio z hamakami zza muru. Od strony recepcji są różne pokoje wieloosobowe, do naszego domku wchodziło się od ulicy jak wspomniałam od tyłu (o widoku na cokolwiek nie mogło być mowy). Na zdjęciach nie pokazuję pokoi, te są ok., pokazałam otoczenie hotelu oraz patio.
Właścicielka jest mało sympatyczna, ale stara się być pomocna.
Bardzo kiepskie wifi działające (niestety z bardzo częstymi przerwami) jedynie przy samej recepcji. Do naszego domku nie dochodził oczywiście żaden sygnał :(. Mąż właścicielki (jeśli był w domu) starał się coś tam robić, ale niewiele to pomagało, internet pojawiał się i znikał.
W cenie były śniadania dostarczane do naszego domku. W hotelu bliżej recepcji dla gości z pokojów znajdujących się w tamtej części domu jest spora sala "restauracyjno - stołówkowa" wygladająca ok.
Hotel leży na uboczu, spacerem ok 20 minut od centrum. W sumie przyzwoite miejsce, ale warto porównać ceny innych miejscówek.
Po drodze do centrum kilka niedrogich knajpek, w których można zjeść "zestawy dnia" za niewielkie pieniądze.

Adres: Hostal Millantu; Camino al Molino, Aduana s/n Villa Alto Mirador, San Pedro de Atacama, 1410000; Tel.: 56982514212
Cena za dobę: 216 USD /3 noce /4 os.;KONIECZNIE PŁACIĆ DOLARAMI WTEDY JEST BEZ VATU! Inaczej przy 4 osobach różnic

W okolicy

San Pedro de Atacama to miejsce wypadowe na pustynię Atacama, ponieważ nie będę tripu rozdzielać na poszczególne wycieczki z wyjątkiem wycieczki na Salar de Uyuni, to na tym etapie wrzucę trzy zdjęcia z kilku wycieczek na terenie chilijskiej części pustyni, z pakietu wykupionego w DENOMADES (Dolina Księżycowa, Laguna Altiplanic, Laguna Tebinquinche).

Wszystkie wycieczki które wykupiliśmy, opisane są szczegółowo na stronie DENOMADES (https://www.denomades.com/) więc nie będę się tu rozpisywać i powtarzać. Powiem tylko, że wszystkie imprezy są godne polecenia, wszystkie miejsca mnie absolutnie zachwyciły, wszystkie też są ogólnodostępne ze wszystkich agencji w mieście.
Jedyna sugestia to taka, żebyście poszukali agencji organizującej wycieczki w małych grupach (my niektóre z Layana mieliśmy kilkudziesięcioosobowym autokarem...). Choć sama nie korzystam z pośrednictwa biur podróży, to myślę że tu jest to nieodzowne.

Do niewielu miejsc można dotrzeć samemu, choć nie jest to niemożliwe. Widzieliśmy auta osobowe na terenie Doliny Księżycowej, niestety, kierowca spalił sprzęgło... My skorzystaliśmy z rezerwacji jeszcze na etapie planowania podróży w Polsce, w opisanej wcześniej (przy omówieniu rejsów w Punta Arenas) agencji DENOMADES. Za jej pośrednictwem część wycieczek odbyło się z miejscowej agencji Layana - to beznadziejna masówka! Omijajcie ją szerokim łukiem. Agencja godna polecenia to Maxima.
W San Perdo de Atacama na głównej ulicy, oraz na wszystkich bocznych uliczkach agencji jest cała masa, na stu metrach kilka. Gdy spytaliśmy o rabat (wykupiliśmy spory pakiet dla 4 osób) odpowiedziano nam, że daliby rabat ale ponieważ pośrednikiem była inna agencja (Denomades), to jest to niemożliwie. Czyli sytuacja taka sama, jak w Punta Arenas...

Myślę, że warto wykupić wszystko w jednej agencji, wtedy będzie podstawa do negocjacji cenowych. Tak nawiasem mówiąc - w DENOMADES nie otrzymaliśmy ŻADNEGO rabatu...Tajemnica sukcesu agencji DENOMADES tkwi w tym, że w internecie trudno znaleźć inną agencję :( Wierzcie mi - do San Pedro de Atacama można spokojnie jechać w ciemno.

Agencja DENOMADES może Wam jednak służyć przy wyborze wycieczek po pustyni. Między innymi jedną z fajniejszych (i mało znanych!!!) imprez jest "impreza astronomiczna". Program możecie ściągnąć właśnie z Denomades, jednakże sugeruję odnaleźć agencję, która organizuje te imprezy i skorzystać z ich usług. Podobno impreza jest perfekcyjna!

My w DENOMADES wykupiliśmy następujące wycieczki (oczywiście nasz pośrednik korzystał z różnych tamtejszych agencji) :
19 stycznia: San Pedro de Atacama: 06:30 do 13:30: zwiedzanie Laguny Altiplanic, Laguna Chaxa, Toconao i Socaire
16:00 do 21:30: wycieczka do Laguny Cejar, Ojos del Salar i Laguna Tebinquinche
20 stycznia: San Pedro de Atacama: 04:30 do 12:00: wycieczka do Geysers del Tatio i Machuca
16:00 do 20:30: wycieczka do Doliny Księżycowej
21 stycznia: Salar de Uyuni (Boliwia)
22 stycznia: Salar de Uyuni (Boliwia)
23 stycznia: Salar de Uyuni (Boliwia)
24 stycznia: Salar de Uyuni - San Pedro de Atacama do 12,30; czas wolny do transferu na lotnisko

Koszt wydatkow poniesionych podczas pobytu w San Pedro de Atacama na wszystkie wycieczki:
55 USD (33 000 peso Chile) wstępy na Atacama. Wycieczki po Atacama ok 570 USD na osobę, w tym 30 USD wymienionych na peso boliwijskich na Salar Uyuni). Mało nie jest, ale jak już wspomniałam ta część świata do tanich nie należy...
....................................................................................................................
Wracając do miasteczka: teraz kilka słów o tym, gdzie zjeść.
Knajpka niedaleko naszego hostelu: ul. Calle 28 de Agosto (Poblaciòn alto Jama), naprzeciwko Hostal Tuyasto i Hostel Casade.
Menu za 3600 peso: do wyboru 3 dania: zupa dwa rodzaje (jakaś zupa - krem, druga z kurczaka) lub warzywa, drugie danie (kilka do wyboru: ryba smażona, cielęcina smażona, dania w stylu azjatyckim z makaronem spaghetti i kurczakiem, tortilla de alcega, chuleta i hamburger - i dodatki (dwa do wyboru: ziemniaki, ryż i surówka). Każdego dnia inne menu.
W innych knajpkach bliżej centrum za podobną propozycję ceny odrobinę wyższe.
Jeśli chcecie spróbować mięsa z lamy, to polecam restaurację Ayllu (mieści się na jednej z uliczek prostopadłych do głównej). Dania z lamy po ok. 14 000 peso (porcja na dwie osoby). Woda w normie cenowej, piwo drogie po ok. 5000 peso. Dania spore, jedzenie pyszne! Wzięliśmy dwa najpopularniejsze dania, którymi się podzieliliśmy, cała nasza czwóka była najedzona :) Polecam, naprawdę warto!!!
Poza tym wszędzie mnóstwo knajpek, jest w czym wybierać.

Jeśli chodzi o zakupy spożywcze, to w centrum macie świetnie zaoptarzone sklepy spożywcze, w pobliżu naszego hotelu dwa małe sklepiki.
...........................................................................................................................................
Jeśli chodzi o to, co zwiedzić w San Pedro de Atacama, to całe miasteczko jest stare, kolonialne i klimatyczne i wszystko, co takie miasteczko mieć powinno, tutaj znajdziecie.
Przy głównym placu, "Placu Centralnym" wspaniały kościółek z XVI wieku Iglesia de San Pedro zbudowany z suszonej na słońcu cegły, którego dach zbudowany jest z drewna kaktusów cordón. Przy placu znajdziecie też najstarszy budynek w mieście w którym teraz jest sklep z pamiątkami - Casa Incaica.
Możecie odwiedzić Museo Arqueológico Gustavo Le Paige, bilet 2000 peso, czynne 9.00 -18.00. Warto tu odwiedzić cmentarz (obu atrakcji ja nie zdołałam zobaczyć, czego bardzo żałuję :( )

Tu, przy placu mieści się informacja turystyczna z pracownikami anglojęzycznymi (RZADKOŚĆ!).
...................................................................................................................
W San Pedro de Atacama macie wiele miejsc, gdzie można kupić pamiątki fajne i często niespotykane gdzie indziej. Dla mnie najcenniejsze są takie, które mówią coś o konkretnym miejscu i nie spotkacie ich nigdzie indziej na świecie. Takie są właśnie laleczki - mumie wyrabiane przez żony tutejszych górników.
Pamiątki kupicie w licznych sklepikach oraz na trzech "bazarkach". Dwa z nich mieszczą się przy głównej ulicy, jeden to niewielki bazarek z przyzwoitymi cenami, drugi bardziej luksusowy (ale też niezbyt duży) w pasażu - tu ceny w zdecydowanej wiekszości dwa razy wyższe i wybór gorszy. Trzeci i w pełni satysfakcjonujący najwybredniejszych łowców pamiątek mieści się przy głównym placu miasteczka, na prawo od posterunku policji. Jest tam naprawdę ogromny wybór pamiątek, magnesów, różności. Ceny przy samym wejściu o kilka/kilkanaście peso wyższe, niż kilka stoisk dalej.
...........................................................................................................................................
Jeśli macie pytania dotyczące poszczególnych imprez, to zapraszam na priva. Opowiem ze szczegółami, jak wyglądały te wycieczki. Mam też kilka adresów agencji z San Pedro de Atacama, gdyby ktoś za wszelką cenę chciał mieć wcześniej zaklepane rezerwacje, zdjęcia z tymi namiarami zamieszczę później.

Transport do następnego miejsca

Z San Pedro de Atacama ruszyliśmy na Salar de Uyuni, na 4 dni (czwartego dnia jedynie powrót do San Pedro de Atacama).
Koszt: w pakiecie z DENOMADES jak wyżej. Koszt poszczególnych wycieczek podany jest na stronie DENOMADES, jak już naoisałam są to takie same kwoty, jak chyba we wszystkich agencjach z San Pedro de Atacama, tylko przy ich pośrednictwu nie macie szans na zniżki....

Transport do granicy z Boliwią busem, tam formalności, śniadanie i przesiadka do sześcioosobowych busików, któryi będziemy podróżować najbliższe trzy i pół dnia.

Salar de Uyuni (dzień 21 - 24)

Nocleg

Noclegi różne, ale zdecydowanie są to warunki backpackerskie, np schroniska z pokojami wieloosobowymi i łazienkami na korytarzach. Nie mam zdjęć :(
Zamiast zdjęć z miejsc noclegowych zamieszczam dwa zdjęcia z niektórych miejsc na trasie (gejzer Sol de Mañana i cmentarzysko pociągów) oraz mapkę naszej trasy po Salar de Uyuni.

Adres: brak
Cena za dobę: w cenie pakietu

W okolicy

Ten kawałek Boliwii jest zachwycający! Zwiedzanie chilijskiej i boliwijskiej części pustyni Atacama to zupełnie inna bajka. Po stronie Chile każda laguna jest ogrodzona, chodzi się wyznaczonymi ścieżkami, często w sporej odległości od odwiedzanego obiektu. Po stronie Boliwii panuje dość duża swoboda, busiki nie zawsze jeżdżą wytyczonymi drogami, których w wielu miejscach po prostu nie ma. Busy nie jeżdżą jeden za drugim, a obok siebie, dzięki czemu żaden z nich nie narażony jest na jazdę w tumanach kurzu. Jest to możliwie oczywiście tylko w interiorze, na dużych przestrzeniach (np w okolicy Pustyni Saldvadore Dali).
Podczas tej imprezy zobaczycie laguny: Blanca, Verde, Polques (w tej można się wykąpać), Onda, Idionda, Cañapa, Cejar (na nich setki flamingów); gejzer Sol de Mañana (położony na wysokości 4980mnpm!!!); pustynia Siloli rano wulkan Puncarani czyli Czerwony wulkan; Árbol de Piedra, czyli Kamienne Drzewo;, cmentarzysko pociągów; w końcu sama pustynia solna Uyuni Potosi - wszystko to gwarantuje niezapomniane wrażenia i bezpośredni kontakt z cudami przyrody.
Będac w Boliwii koniecznie spróbujcie PISCO, tutejszego narodowego trunku. PYCHA!
Salar de Uyuni to miejsce w którym się zakochałam i jesli będę miała możliwość, na pewno wrócę (jeśli nie podczas wyprawy do samej Boliwii, co także polecam, to można tu łatwo dotrzeć będąc w Peru!).
Na zdjęciach pustynia Salwadore Dali, laguna Colorada i Salar de Uyuni.

Transport do następnego miejsca

Cały czas busikiem, aż do powrotu do San Pedro de Atacama. Po powrocie formalności na granicy po których busiki odstawiają turystów pod wskazane adresy. My wróciliśmy na chwilę odpoczynku do naszego hotelu, niestety bez możliwości skorzystania z prysznica, mogliśmy tam jedynie zostawić nasze bagaże, żeby resztę dnia przed wyjazdem na lotnisko w Calama spędzić w miasteczku na obiedzie i ostatnich zakupach.

San Pedro de Atacama (dzień 24)

Nocleg

bez noclegu, zamieszczam tu 3 zdjęcia z namiarami na agencje w San Pedro de Atacama. Nie znam żdanej z nich.

Cena za dobę: bez noclegu

W okolicy

zamieszczam kolejne 3 zdjęcia z namiarami na agencje w San Pedro de Atacama.
Popołudnie spędziliśmy na ostatnich zakupach i obiedzie w opisanej wyżej restauracji Ayllu, wieczorem mieliśmy transfer na lotnisko w Calama.

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Calama - Santiago (21,20 – 23,20). Koszt biletu Santiago - Calama - Santiago - 114 USD / 1 os.

Santiago (dzień 24 - 25)

Nocleg

Zdecydowaliśmy się spędzić noc na lotnisku, ponieważ w Santiago byliśmy ok. północy a lot następnego dnia mieliśmy ok. 8 rano. W hotelu bylibyśmy w nocy, musielibyśmy wstać o świcie więc wybraliśmy opcję z nocą na lotniskowej podłodze.

Cena za dobę: nocleg na lotnisku :(

W okolicy

I tym razem wykorzystując możliwość, zamieszczam trzy zdjęcia z artystycznej dzielnicy Santiago, Bellavista :)

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Santiago – Iquazu Falls; międzylądowanie w Buenos Aires (7,55 – 10,00). Koszt: ok. 1100,- w obie strony (nie pamiętam dokładnie...).
Mając trochę czasu można wyjść z lotniska, które się znajduje przy samym nabrzeżu, nad zatoką Rio de la Plata, w miejscu gdzie rzeki Parana i Urugwaj wspólnie uchodzą do Oceanu Atlantyckiego.
Fajne miejsce na chwilę relaksu, można zjeść ichniejszego fast fooda, przejść się bulwarem obserwując rybaków. Polecam!

Iquazu Falls (dzień 25 - 28)

Nocleg

Iquazu Falls - 3 noce: 25 – 28 stycznia. Koszt: ok. 180 USD / apartament / 4 os. (z 21% vat)
W naszym apartamencie był pokój dzienny z łóżkiem piętrowym, drugi pokój 2 osobowy z jednym podwójnym łóżkiem, łazienka, mała pakamera. W sumie może być, ale szału nie było. Dobrze działające wifi. Śniadania bardzo przyzwoite. Spory ogród z basenem. W barze (rano będącym stołówką) wieczorem można się napić piwa, zasada jest taka, że każdy zapamiętuje ilość wypitych butelek i rozlicza się na końcu pobytu, płacąc za hotel. Pani z recepcji na życzenie gości rezerwuje taksówki.
Niestety mieliśmy problem z płatnością kartą (podobno szlag trafił terminal po burzy...), w związku z tym nie mogliśmy odliczyć vatu. Pani z recepcji dala nam "fakturę", na jej podstawie mieliśmy odzyskać vat na lotnisku. Faktura okazała się świstkiem papieru, tak więc rezerwując tę miejscówkęmusicie się upewnić, że uda Wam się odzyskać vat. Może sposobem byłoby dokonanie opłaty za hotel na początku pobytu, w razie niemożliwości transakcji kartą można spróbować poszukać innej miejscówki (pomysł średni, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy). Ten vat to niestety dość znacząca kwota (21%) :(

Adres: Hostel y Posada Colibri, San Lorenzo 140, Puerto Iguazu, 3370, Tel.: 543757421555
Cena za dobę: 4

W okolicy

Wodospady Iquasu były dla nas alternatywą dla Wyspy Wielkanocnej, na którą do końca nie udało nam się kupić biletów w normalnej cenie.
Bilety wstępu: strona brazylijska 53 R$ (czyli około 52 zł); strona argentyńska 500 ARS (czyli około 75 zł).

Na wycieczki polecam zabrać okrycie wodoszczelne dla Was, ale przede wszystkim dla sprzętu foto, w wielu miejscach bryza od wodospadu jest tak wielka, że będziecie przemoczeni do suchej nitki.

Wodospady znajdują się na granicy argetyńsko-brazylijskiej. Z Iquazu Falls jest niedaleko do wodospadów po stronie Argentyny. Warto przeznaczyć po jednym dniu na każdą ze stron.
Po stronie brazylijskiej obowiązkowym jest spacer po kładce zbudowanej nad samą Gardzielą Diabła. Po Parku kursuje piętrowy autobus dowożący turystów do największych atrakcji. Można wysiąść wcześniej (niedaleko hotelu) i resztę trasy przejść pieszo – to niewyczerpujący spacer, a widoki warte tego małego poświęcenia. W sumie na tę część wystarczy Wam pół dnia, resztę czasu można przeznaczyć na opisany niżej park z ptakami.
Część po stronie Argentyny jest o wiele większa i bardziej rozbudowana od brazylijskiej, z większą ilością ścieżek widokowych. Tu warto być cały dzień. Pomiędzy głównymi punktami widokowymi kursuje ciuchcia (10 km. / godz.!), ale można się przejść. Można też popłynąć łódką pod sam wodospad, nas to ominęło, w planie było, już nie pamiętam, dlaczego nie popłynęliśmy. W sumie wyszliśmy na tym dobrze, w tym czasie gdy mógł być "nasz czas" nad wodospadami było oberwanie chmury. Obserwowałam te malutkie łódeczki pod strugami deszczu wpływające pod wodospad...
Poza wodospadami atrakcją są kuzyni szopa pracza - QUATIS. Jest ich pełno, wydają się słodkie i niegroźne, jednak w poszukiwaniu jedzenia potrafią wyrwać torebkę, aparat czy cokolwiek. Widziałam taką akcję, dziewczyna sięgnęła ręką do torebki i po chwili torebkę rozszarpywało to z pozoru łagodne zwierzątko. Niestety, mnóstwo turystów dokarmia je jakimiś ludzkimi świństwami, tak więc quatis wiedzą skąd wziąć przekąskę :(
O urodzie wodospadów pisać nie będę :) Mnie urzekła część po stronie Brazylii, ale opinii jest tyle, ilu odwiedzających to miejsce.

Po stronie brazylijskiej można odwiedzić park z ptakami. Sympatyczne miejsce, papugi, tukany, cała masa różnego egzotycznego ptactwa, dla mnie jednak przyjemność była średnia, było to coś w rodzaju ptasiego ZOO.

Jeśli macie trochę wolnego czasu, można za kilkadziesiąt dolarów skoczyć taksówką do Paragwaju. Nam się udało, jednakże taksówkarz na miejscu uznał, że skoro nie widać żadnego policjanta więc jest dość niebezpiecznie i lepiej się nie zatrzymywać (a co za tym idzie nie wysiadać z taksówki). Dlaczego nie było policjantów? Ponieważ była niedziela... Na granicy widzieliśmy jak bardzo dokładnie jakiś policjant - rodzynek obmacuje kolesia :(

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Iquazu Falls – Santiago; międzylądowanie w Buenos Aires (16,20 – 22,45). Koszt: ok. 1100,- w obie strony (nie pamiętam dokładnie...).
Nas spotkała tu niemiła niespodzianka, samolot z Buenos Aires do Santiago "złapał gumę" i lot został odwołany. Oczywiście zapewniono nam kolację (jeszcze na lotnisku, w jedynej o tej porze czynnej restauracji: nędzna pizza plus jakiś napój) oraz transfer do naprawdę dobrego hotelu położonego w samym centrum miasta. Dało nam to możliwość porannej przebieżki po okolicy.
Potem taksówką wróciliśmy na lotnisko, też nie bez przygód - okazało sie, że linie lotnicze nie zadbały o nasz powrotny transfer i musieliśmy sami go sobie zapenić. W recepcji pani była dość nieprzytomna, taksówkę nawet wezwała, ale ta nie czekała na nas chyba wcale, bo dużo po czasie, gdy zaniepokojeni opóźnieniem spytaliśmy pani gdzie rzeczony transport, okazało się, że go nie ma :( Taka ichniejsza rzeczywistość...
Na szczęście w ostatniej chwili zdążyliśmy, złapany na ulicy taksówkarz dowiózł nas na czas, dał fakturę, mogliśmy więc na lotnisku odebrać zapłaconą kwotę i nawet wymienić ją na USD.
Oczywiście argentyńskie linie lotnicze nie przewidują czegoś takiego jak odszkodowanie...

Santiago (dzień 29 - 30)

Nocleg

j.w.
Ponieważ mieliśmy rezerwcaję na dwie noce, to oczywiście musieliśmy zapłacić za dwa noclegi.
Hostal Forestal Coronel Santiago; 1 noc: 29 – 30 stycznia;

Adres: Hostal Forestal Coronel Santiago; Bueras 122, centro, Santiago, 8320135, Tel.: 56226381347
Cena za dobę: 192 USD / 1 pokój / 2 noce / 4 osoby (ze śniadaniem)

W okolicy

Opis miejsc wartych odwiedzin znajdziecie na początku tripu. Tym razem zamieszczam kolejne 3 zdjęcia z dzielnicy Bellavista :)

Transport do następnego miejsca

Taksówką do Valparaiso. Przylecieliśmy do Santiago ok 15 i taksówka była jedyną szansą na odwiedziny w Valparaiso.
Na lotnisku pan z "oficjalnej" TAXI zawołał 180 000 peso czyli ok. 300 USD!!! Zagadałam prywaciarza, z którym dogadaliśmy się na kwotę 150 USD, z obwiezieniem nas po Valparaiso i Val del Mar oraz z domem Pablo Nerudy, a po powrocie do Santiago z podwózką do hotelu. Wróćiliśmy późno, ok. godz. 22.
Do Valparaiso jedzie się niewiele ponad godzinę.
Mając czas można tu dotrzeć transportem lokalnym: do Valparaiso co 15 odjeżdżają autobusy firmy Tur Bus z dworca przy stacji metra Universidad de Santiago, lub z dworca mieszczącego się przy stacji metra Pajarito. Bilet w jedną stronę kosztuje pomiędzy 2000 a 3000 peso (w zależności od firmy).

Valparaiso (dzień 29)

W okolicy

Spędziliśmy tu niestety tylko popołudnie, szkoda wielka że tylko tyle, ponieważ Valparaiso ma wiele klimatycznych miejsc do pokazania.
Jednak uważam, że pobyt dłuższy niż jeden dzień to przesada.
To co najbardziej przyciąga turystów do Valparaiso położonego na kilku wzgórzach, to kolorowe domki, grafiti co krok, co jedno to ciekawsze. Spod kolorów wyzierają niestety zniszczenia, często w oczy wpada widok wszechobecnej na całym świecie blachy falistej :(
Ta najciekwasza część miasta, to plątanina wąskich uliczek położych na wzgórzach więc jazda naszą taksówką skończyła się chyba jednak spalonym sprzęgłem :( Z tego powodu na objazd po Valparaiso nie polecam wypożyczenia auta. Jazda po tutejszych uliczkach wymaga bardzo dobrej znajomości topografii starówki.
Jeśli nie spacerem czy taksówką, to na górę, na Paseo 21 de Mayo można wjechać kolejką. Spacer po uliczkach można zacząć od straganów z pamiątkami, tu będzie ostatnie miejsce żeby je kupić. Spory wybór, za to samo różne ceny więc przed zakupem sugeruję zrobić rozeznanie. Potem czeka Was kilka godzin wałęsania się po tej dzielnicy i zachwytów nad kolejnymi odkryciami coraz to oryginalniejszych murali i grafiti.
Najciekwasze obszary Valparaiso to 21 de Mayo, Alegre, Concepción i Bellavista. Tu własnie znajdziecie Muzeum pod Otwartym Niebiem, czyli wpisany na listę UNESCO street art.

Transport do następnego miejsca

Do Santiago wróciliśmy wynajętą taksówką.

Santiago (dzień 29 - 30)

Nocleg

Hostal Forestal Coronel Santiago; 1 noc: 29 – 30 stycznia;
Zamieszczam ostatnie dwa zdjęcia z tego hotelu. Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony hotelu.

W okolicy

Ostatnia noc w Chile. Rano początek powrotu do domu :)

Transport do następnego miejsca

SAMOLOT: Santiago - Berlin (12,45 – w Berlinie 31 stycznia o 11,15). Potem rzeba sobie zorganizować tranfer do domu, w moim wypadku do Warszawy. Jechałam z kolegą który zawiózł mnie do Berlina przed wylotem do Chile i po mnie przyjechał. Do Berlina można jednak dotrzeć Polskim Busem (obecnie FLEXI BUSEM), pociągiem czy blablacarem.

Koszt biletu: Berlin Tegel - Santiago - Berlin Tegel : 2470,-

Podsumowanie

Wspaniała podróż, podobało mi się wszystko. Brakowao mi jedynie rdzennej ludności, ale o Mapuchy w Chile trudno, żyja odizolowani i nawet jesli się trafi na ich rezerwaty, to trudno jest z nimi nawiązać kontakt, są niezwykle nieufni.
Teraz podam Wam kilka sugestii i rad.
OPONY, DROGI I WIATR
Jeśli chcecie tylko zrobić krótka trasę nie ma obawy o opony i szyby.
Zasady są następujące:
1. Na żwirowych drogach (ripio) starać się być pierwszym ze względu na
a) kurz
b) kawałki żwiru czasami odpryskujące spod tylnych kol - trzymać dystans
c) jechać ostrożnie i nie za szybko - w zależności od podłoża 40- 60/80 km/godz. Czasami gdy są dziury lub bruzdy (tzw. pralka) jechać
jeszcze wolniej - 20 km/godz. Zdarza się to rzadko ale ostrożność nie zawadzi .Gdy jedzie ktoś z naprzeciwka zwolnić.
4) na asfalcie można stówą i więcej. Ale czujnie - zwierzęta!!! - guanako, krowy, konie, owce, psy
5) policja z reguły stoi przed lub za miastem - w tym wypadku Punta Arenas, Puerto Natales, El Calafate czy El Chalten. Nie szaleć w tych miejscach
6) w mieście obowiązkowo z umiarem.
7) kierowcy są OK, Włącznie z kierowcami ciężarówek ale uważać przy mijaniu bo w Patagonii jest wiatr, szczególnie teraz, latem i są zawirowania.
8) nigdy nie otwierać drzwi auta na luzie. Zawsze przytrzymać i tak samo przytrzymując zamykać. Wiatr potrafi być bardzo porywisty i może uszkodzić drzwi, wyłamać zawiasy lub wygiąć cały panel. A nawet urwać - zdarzało się ludziom cos takiego.

Jak będziecie szli w Torres del Paine możecie w niektórych miejscach natrafić na tunel wiatrowy. Najlepiej wtedy przejść ów kawałek na czworakach lub poczekać aż podmuchy przejdą. O glebę nie praśnie, ale ustać trudno. Uważać na krawędziach skalistych urwisk - widoki przepiękne ale może zdmuchnąć. Trzymać się skały lub drzewa lub mocnego krzaka
................................................................................................................
EL CALAFATE

Lodowiec Perito Moreno - znajduje się właściwie przy głównej drodze. Mnóstwo firm oferuje możliwość podpłynięcia do niego za kilkaset złotych. Nie ma jednak sensu tego robić, ponieważ można tu dojechać samochodem czy busem i podejść do niego w pięć minut. (warto!!!), wchodzi się praktycznie na lodowiec.
Lodowiec Perito Moreno to trzeci co do wielkości lodowiec świata, ma 14km długości i 50-55m wysokości, najpiękniejszy podobno jest widok lodowca z góry- wygląda jak lodowa pustynia, biegun południowy.
Za bazę wypadową pod lodowiec można wybrać El Calafate, stąd bowiem są busy codziennie rano między 8 a 8.30 oraz po południu 13h lub 15h i odpowiednio dopasowane powroty - ostatni powrót 18h lub 19.30 . Polecana jest podróż rano oraz powrót o godzinie 16h z Perito Moreno. Przy wjeździe do Parku Los Glaciares jest pobierana opłata za wstęp. Następnie przejeżdża się jeszcze koło 30km, aż do parkingu autobusów, są tam również 2 restauracje. W miejscu postoju busa jest także budka, gdzie można kupić bilety na rejs statkiem tuż przy Perito Moreno, tzw safari nautico. Rejsy odbywają się między 10 a 16 i każdy trwa 1h. Stateczki nie podpływają jednak zbyt blisko lodowca, wynika to z tego, iż odpadające fragmenty lodowca wywołują dość duże fale w promieniu 50m. Z innych atrakcji jest możliwy mały lub duży trekking po lodowcu, bezpośrednim organizatorem jest firma Hielo y Aventura: http://www.hieloyaventura.com, na ich stronie jest dokładny opis wycieczek oraz cennik.
W miejscu gdzie jest zejście do portu, zaczynają się pasarele, można nimi podejść 1200m na główny balkon widokowy. Można też z parkingu dla busów podjechać małym busikiem na samą górę, gdzie jest drugie wejście na pasarele widokowe. Można przejść wszystko pieszo, zaczynając od dołu i stopniowo zbliżając się do lodowca. Po drodze jest kilka punktów widokowych.
............................................................................................................
EWENTUALNIE TAKA TRASA:

Punta Arenas
Puerto Natales - Torres del Paine)
El Calafate (Perito Moreno)
El Chalten ((Cerro Torres, Fitz Roy)
Puerto Gaudal (Chile Chico, droga 265)
Coyhaique (Rio Tranquillo - marmurowe jaskinie, Cerro Castillo)
Puerto Montt - COŚ CO ZDĄŻYMY: objazd jeziora LLanquihue, wulkan Osorno, Puerto Varas, park narodowy Andino; lubVillarica (wulkan Villarica, Pucon, wulkan Lanin)

Przykładowe Ceny

- kilka cen z Chile:
ser, bułki, puszka tuńczyka 3000 peso; bułki 4 szt. 500 peso; rum 750ml 7 000 peso; empanadas 1200.

- w Chile benzyna w cenie jak w Polsce (788-840peso), w Argentynie trochę tańsza niż u nas (3150 peso).

- w Chile i Argentynie płacąc kartą kredytową/płatniczą za hotele nie naliczają VATu.

- w Argentynie nie ma mandatów za przekroczenie prędkości! Znaki są jedynie sugestią! W Chile mandaty za przekroczenie prędkości są wlepiane i są bardzo wysokie :(
........................................................................................................

Najlepiej obliczyć ile będzie Wam potrzebnych peso i wymienić walutę w Santiago w kantorze (to niedaleko Plaza de Armas). Tam zdecydowanie najlepszy kurs.
Adres:
Casas de cambio: sur Augustinas, entre le paseo Ahumada et Bandera ainsi que sur Pedro-de-Valdivia
Czynny 9-17

.

Trasa

Autor Trip'u

nitkaska
Podróżuję w małych grupach 2-4 os. Niskobudżetowo, ale bez histerii (hotele tanie, jednakże z łazienką; podczas wyprawy wolę nocny przejazd autobusem niż przelot samolotem). Interesuje mnie kultura, przyroda jest dla mnie tłem dla ludzi. Zawsze przedłożę wizytę na najskromniejszej kolacji u lokalesów, nad zwiedzanie super atrakcji...

Ten Trip spodobał się:

Bądź pierwszą osobą która doceni ten Trip.